Wzrost cen drewna obserwuje się już od kilku miesięcy. W niektórych sektorach produkcji drewna konstrukcyjnego wzrost wynosi już 35% w stosunku do roku ubiegłego. Niestety nie jest to koniec problemów. Już wkrótce to nie rosnące ceny będą problemem, ale spadająca dostępność drewna i długie terminy oczekiwania na produkt. W jaki sposób przygotować rynek i klienta końcowego na tą sytuację? Do czego to dąży i czy możemy się spodziewać uspokojenia?
Na problemy z dostępem do drewna w Europie, a szczególnie jej wschodniej części, składa się wiele czynników. W najbardziej ogólnym ujęciu – nie ma po prostu wystarczającej ilości surowca na pokrycie zapotrzebowania. Dlaczego?
Wpływ pandemii COVID – 19 na rynek budowlany.
Polacy budują coraz więcej.
Na rosnące zapotrzebowanie na drewno u przeciętnego Kowalskiego składają się dwa czynniki. Cały czas obserwujemy wzrost zainteresowania produktami takimi jak altany, wiaty, carporty i inne rodzaje przydomowej lub działkowej architektury. Mimo szerokiego wyboru, drewno pozostaje w takich wypadkach najbardziej popularnym materiałem. Poza wzrostem zapotrzebowania, na rodzimym rynku wzrosła też zasobność portfela inwestorów. Pandemia zatrzymała większość z nas w domach, co sprawiło, że wiele ze środków zaoszczędzonych z myślą o wakacyjnych wyjazdach została w naszych kieszeniach. Głównym celem, na które zostały one przeznaczone są remonty i rozbudowy mieszkań i domów. Wszystko to sprawia, że firmy produkujące niewielkie konstrukcje drewniane dostają coraz więcej zamówień, tworząc dodatkowy popyt na drewno konstrukcyjne.
Zapotrzebowanie na drewniane budownictwo wielkoformatowe.
Ogólnoświatowe budownictwo odnotowuje rosnący trend użycia drewna do budowy nie tylko małych domów jednorodzinnych, ale i wielkich budowli, o czym nie raz wspominaliśmy na blogu. Szczególnie nasi zachodni oraz północni sąsiedzi coraz więcej mieszkań, hal i wieżowców budują z tego naturalnego materiału, powodując rosnący popyt na niego. Również na naszym rodzimym rynku odnotowuje się wzrost zapotrzebowania na tego typu konstrukcje.
USA podbiera nam coraz więcej drewna.
Stany Zjednoczone także mocno przykładają się do ciężkiej sytuacji na europejskim rynku. Wpływa na to parę faktów. Głównym jest zapewne problem, jaki amerykanie mają z pozyskiwaniem drewna od swoich dotychczas największych dostawców. Tak Kanada, jak i Chiny, mocno ograniczyły niedawno eksport tarcicy drewnianej do USA w ramach sankcji handlowych. Ponadto huragany i powodzie, które nawiedziły Stany w 2020 roku spowodowały znaczny wzrost zapotrzebowania w tym kraju na nowe domy. To samo zrobił wyż demograficzny wśród młodych dorosłych (ok. 25 roku życia), który odbywa się teraz za oceanem. Te dwa czynniki razem wzmagają falę zapotrzebowania na domy, które w Stanach powstają w technologii szkieletowej, a więc w głównej mierze z drewna. Nie dziwi więc fakt, że przy sporych nakładach pieniężnych, USA sprowadziło w 2020 roku o prawie 1 milion m3(!) drewna więcej, niż w roku 2019. Niestety tartaki i dystrybutorzy europejscy przegrali z amerykańskimi cenami, które w niektórych klasach drewna wzrosły ponad dwukrotnie. Jest to możliwe, ponieważ znacząco wzrosła majętność nabywców nowych domów w USA, co sprawia, że ich producenci mogli kupować znacznie droższy, europejski materiał dla zapewnienia ciągłości dostaw i terminowego wykonania zleceń.
Na domiar złego, polski rynek cierpi na tym fakcie podwójnie, ponieważ przegrywamy wewnętrzną, europejską wojnę cenową z bogatszymi zachodnimi krajami. Wielka Brytania, Niemcy czy Holandia, widząc sytuację na rynku, na początku roku zakontraktowały dla siebie drewno po znacznie zawyżonych cenach, co sprawia, że u skandynawskich, czyli największych europejskich dostawców, brakuje materiału dla nas.
Zmiany klimatu a pozyskiwanie drewna.
W zaistniałej sytuacji problem stanowi także znacząco ocieplający się klimat. Zimowe epizody, które przyniosły tej zimy śnieg w rejony, które nie pamiętają go od co najmniej dekady, mogą wprowadzać mylne wrażenie, że robi się coraz zimniej. W rzeczywistości średnie temperatur w miesiącach zimowych, tak samo jak w tych letnich, rosną z roku na rok. A to bardzo negatywny wpływ na sprawne pozyskiwanie drewna. Po pierwsze negatywnie wpływa to na jakość materiału, ponieważ drzewo w trakcie zimnych miesięcy nie zwiększa swojego obwodu. Zamiast tego zagęszcza struktury, które przyrosły latem. Ponadto, cieplejsze zimy sprzyjają większej aktywności korników oraz pleśni i grzybów, uszkadzając większą część pozyskanego materiału.
Pandemiczna panika wśród producentów drewna.
Mimo posiadania rekordowo dużych zapasów surowca na początku 2020 roku, skandynawscy producenci wyprzedali swoje produkcyjne nadwyżki już w cztery miesiące później. Jak do tego doszło? Wszystko przez pandemię Sars-Cov-2. Wczesną wiosną, w ramach reakcji na niestabilną sytuację na rynku związaną z pandemicznym zahamowaniem przemysłu, skandynawowie znacząco ograniczyli produkcję drewna. Sytuacja wskazywała bowiem, że zapotrzebowanie na ten surowiec będzie drastycznie spadać. Okazało się, że było zupełnie odwrotnie. Po chwilowym obniżeniu, popyt na drewno konstrukcyjne zaczął z powrotem gwałtownie rosnąć, zaskakując producentów. Pandemia niekorzystnie wpłynęła na ilość dostępnej siły roboczej w branży, co spowodowało znaczące spadki mocy przerobowych. W efekcie najwięksi europejscy producenci nie nadążają z realizacją wciąż rosnącej ilości zamówień na materiał drzewny.
Jak rysuje się przyszłość rynku? Tego niestety nie wie nikt. Na ten moment ciężko jest przewidzieć rozwój wypadków w obecnym roku i latach przyszłych. Wobec rosnących cen i coraz większych braków na stanach u największych dostawców, należy zastanowić się nad przyspieszeniem kluczowych inwestycji w nadziei, że starczy surowca na ich realizację. Niestety należy się też spodziewać dalszych wzrostów cen, które podyktowane są rosnącymi wymaganiami rynku.